Uwielbiam włoską kawę z mlekiem i odrobiną cynamonu. Najbardziej smakuje mi o poranku. Mały rytuał, który napełnia moją głowę spokojem na resztę dnia. Cisza. Kawa. I ja… A Ty…? Masz swój spowalniacz codzienności 😉 ?
Odnoszę wrażenie, że świat pędzi niczym wariat na wrotkach jadący z górki. Ciemno jasno, ciemno jasno i kolejny rok minął. Dzień pogania dzień. Czasem wydaje mi się, że poniedziałek trwa od przedwczoraj, a weekendów jakby w ogóle nie było. Jeden projekt goni kolejny, a za nimi mknie całe stado „tematów na wczoraj”. W takim wyścigu zdarza się, że gubimy drobinki szczęścia. Małe przyjemności ulatują w nieznane. Fokusujemy się na wielkich celach, pomijając szczegóły… zapach deszczu, smak ulubionych lodów… zdyszani wbiegamy na metę, często z prawie pustymi rękami. A może spróbować inaczej?
Zatrzymuję się każdego ranka, żeby nie przeoczyć tego, co dla mnie ważne. Żeby zauważyć – zwalniam!
Kilka lat temu po raz pierwszy zetknęłam się z… No właśnie?! Czym tak naprawdę jest Slowe Life, bo o Nim tutaj przecież mowa. Filozofia, naturalna potrzeba, a może jedynie chwilowy trend…moda? Skąd ten termin i dokąd prowadzi?
Jesteście ciekawi historii tego zjawiska? Mnie ta wiadomość zaskoczyła … ponad 30 lat temu, pewien włoski krytyk kulinarny dał początek ideii życia w zwolnionym tempie. Włoch?! Facet i zwolnione tempo… też nie mogłam w to uwierzyć 😉
Carlo Petrini zmęczony rosnącą popularnością sieci McDonald’s i zdegustowany jakością posiłków serwowanych przez restauracje, odważył się na głośną krytykę fast foodów. Jego opinia nie pozostała rzecz jasna bez echa. Środowisko restauratorów szybko odpowiedziało alternatywą. Wielu szefów kuchni zaczęło promować posiłki przygotowywane ze świeżych, lokalnych produktów. Zero szybkiego rozmrażania i smażenia. Miało być zdrowo i smacznie. Co prawda nie tak szybko jak w żółtym M, ale arcydzieło wymaga czasu. Włoscy kucharze zwolnili. Zaczęto mówić o Slow Food coraz odważniej. Z biegiem czasu idea wolnego i zdrowego jedzenia rozpowszechniła się i zadziałała jak wirus, ale do tego jeszcze wrócimy.
Z przekonania o dobrodziejstwie naturalnych składników codziennych posiłków, wyrosła filozofia oparta przede wszystkim na uważności i koncentracji na szczegółach. Jestem przecież tym co jem, idźmy dalej- jestem tym, co mnie otacza.
Slow Life to sposób konstruowania rzeczywistosci „tu i teraz”. W bliskim kontakcie z naturą, drugim człowiekiem, samym sobą…bez pośpiechu.
Opowiem Ci teraz o 5 najważniejszych zasadach mojego Slow Life:
- DBAJ O SIEBIE
Kawa w ulubionym różowym kubku, spacer z psem, szydełkowanie, a może intensywny trening kardio pod okiem wymagającego trenera…. Rób cokolwiek, co sprawia Ci prostą i czystą przyjemność. Myśl o sobie! Egoizm? Owszem, takiego egoizmu do syta. Ładowanie swoich baterii pomaga być blisko innych. - DBAJ O RELACJE Z INNYMI
Moje Slow Life to czas dla drugiego człowieka. Mój czas. Największy dar. Długa rozmowa, albo kilka zdań, ale nie rzuconych w pośpiechu. Drobne gesty wywołujące uśmiech. Przytulenie, ot tak bez powodu. Dzień dobry obcej osobie w parku. Codzienność w zgodzie ze sobą oraz innymi. - BLISKO NATURY W CISZY I SIATĄ ZE SZNURKA
Kojąca cisza daje mi więcej sił niż energetyk od tygrysa. I kiedy tylko to możliwe, uciekam w ciszę. Wyłączam się. Idę w las- dosłownie, albo przynajmniej włączam muzykę i zamykam oczy. Zwalniam. Potrzebuję pooddychać zapachem drzew. Pogapić się na niebo. Po prostu pobyć. Dużo więcej wtedy słyszę i czuję. I unikam zatłoczonych miejsc. Wielkich skupisk ludzi. Wielkich sklepów. A na zakupy zabieram moja ulubioną torbę ze sznurka. Foliówki są passé 😉 chyba chwycił mnie ekoświr i dobrze, bo to moja droga do harmonii. ( niedługo pokażę Ci jak samodzielnie wykonać siatę ze sznurka bez szydełka ) - DOCENIAM TO, CO MAM
Wyciągnij wnioski z przeszłości, resztę spakuj do pudła i zakop albo spal i przestań grzebać w przeszłości. Patrz przed siebie! Często sprzątam głowę. Wyrzucam niepotrzebne myśli, niepotrzebne wspomnienia. Pomaga mi w tym joga. Medytacja. Mój kolejny mały rytuał. Skupiam się na tym, co tu i teraz, na tym co mam. Jestem za to wdzięczna. Otaczam się detalami, które wywołują dobre wspomnienia i uśmiech. Grafika w sypialni. Kartka dla bliskiej osoby podarowana z okazji braku okazji…małe drobiny szczęścia w każdym dniu. - CIEKAWE DZIECKO KRYJE W SOBIE
Zazdroszczę trochę dzieciakom lekkości bytu ;). Nieokiełznanej kreatywności i ciekawości. Tysiąca pytań i miliona odpowiedzi. Pielęgnuję w sobie takiego dzieciaka, kiedy tylko mogę. Daje mu czas na skakanie w kałuży po deszczu. Na zapamiętanie zapachu drożdżówki z budyniem w ulubionej piekarni. Powoli. Mamy czas na wszystko.
Slow food, slow life – to tak naprawdę sposób na siebie. Droga do szczęścia, do harmonii. Dziś ta idea dotyczy właściwie każdej aktywności człowieka. Mody. Jedzenia. Pracy. A najcudowniejsze w tym wszystkim jest to, że niczego nie muszę a jedynie mogę. Wolno mi. No to WOLNO.
Monika
Jak pięknie 🙂 Do tego zmierzam <3
😉 warto szukać równowagi we wszystkim. Pięknej drogi do celu.;)